Co prawda, to prawda, obsada bardzo dobra. Szczególnie Sean Connery, jak zawsze niezastąpiony. :) Ale dla mnie ten film ma jeszcze jedną rzecz, która niesłychanie mnie urzeka - muzyka. Wprost genialne dzieło mistrza Morricone. Idealnie współgra z filmem i podkreśla te wszystkie momenty, w których się pojawia.
Może napiszę to bardzo górnolotnie, ale naprawdę - dosłownie dotknęła mojej duszy. Nawet teraz, po skończeniu filmu siedzę i słucham tego soundtracka.
Aż dziwi mnie, że Akademia nie doceniła tej ścieżki dźwiękowej i nie dała za nią Oscara. Dla mnie to duża pomyłka, bo uważam ten soundtrack za jeden z najlepszych w ogóle.

Nie wiem czemu ale dla mnie muzyka była strasznie kiczowata i monotonna może to dlatego że nie lubię jazzu i trąbki a tu było ich dużo nie pasowała do klimatu kina gangsterskiego.