PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1036}

Nietykalni

The Untouchables
7,8 100 755
ocen
7,8 10 1 100755
7,3 30
ocen krytyków
Nietykalni
powrót do forum filmu Nietykalni

Jako wielki fan kina gangsterskiego, nigdy nie mogłem sobie wybaczyć nieobejrzenia "Nietykalnych". Po "Człowieku z blizną" i "Życiu Carlita" spodziewałem się filmu przynajmniej dobrego. Rozczarowałem się. Od aktorskiej strony, tylko De Niro się popisał. Costner nie nadaje się do grania twardzieli (może wyjątkiem jest "Doskonały świat" lub "Wodny świat" ale i tak to nie był ten typ). Inna sprawa, że nie przepadam za nim, mimo, iż sporo jego filmów przypadło mi do gustu. Connery - uwielbiam aktora, takich dystyngowanych jak on, na palcach można policzyć. Jednak tutaj zagrał...średnio i mało przekonująco - i te jego mdławe przemowy w filmie ;/. O reszcie wolę się nie wypowiadać, szmirowaty poziom.
Dużo w "Nietykalnych" jest niezrozumiałych scen - że przytoczę dwie z nich - serię z karabinu, którą otrzymał Malone, po czym zdołał przeczołgać się do domu, ba, chłop przeżył aż do nadejścia kumpli! Lub jedna z ostatnich scen w sądzie - na zapałkach zabójcy Malone był adres starego policjanta. Po przekazaniu gangsterowi tej informacji, z niewiadomych przyczyn wyciąga gnata, i zabija strażnika, 2 osoby postronne, a na końcu zostaje zrzucony z wieżowca... no śmiechu warte.
Nawet muzyka Ennio Morricone, którą w większości filmów z jego kompozycjami lubię i podziwiam, tutaj była jakaś...infantylna...jak z jakiegoś serialu dla dzieci, przygodowego, rzecz jasna.
Co mi się jeszcze nie podobało? Jak na tytułowych "nietykalnych" przystało, faktycznie goście byli niepokonani, a dwie osoby z 4-osobowego oddziału zginęły tylko dla zasady, żeby nie było. Film trochę przypominał mi (oczywiście w trakcie strzelanin) Matrixa z "Komando" ubijającego jak muchy packą niemiluchów.

PS. Napisałbym jeszcze więcej, ale sam się czepiam długich postów, więc daruję sobie dalsze wypociny, chyba, że ktoś podzieli się czymś "lukratywnym" :)

mmc7

Jeśli chodzi o scenę śmierci Malone'a, to rzeczywiście jedyną odpowiedzią na pytanie "dlaczego tak to wyglądało?", jaka mi się nasuwa, jest: "bo tak" :P Ale taką konwencję obrał De Palma, mnie ona pasuje :)
Co do adresu Malone'a, który był zapisany na opakowaniu zapałek NItti'ego, to już wyjaśniam. Nitti miał ten adres już w chwili zamachu na Malone'a. Jego pech, że do finałowych scen korzystał z tych samych zapałek :P Dlatego w scenie rewizji, podczas rozprawy sądowej, gdy Ness bierze zapałki należące do Nittiego, widząc adres przyjaciela, dochodzi do wniosku, że to on zamordował Malone'a. Dlatego też Nitti próbuje uciec, stąd też cała strzelanina. W końcu, gdy Ness go dopada, ten będąc przekonany o tym, że jest bezkarny, obraża jego zmarłego przyjaciela, mówiąc: "Zdychał jak zarzynana irlandzka świnia, pamiętaj o tym, kiedy mnie uniewinnią". Tyle, że znowu ma pecha, bo Ness ma słabszy dzień- chęć pomszczenia przyjaciela wygrywa u niego z przestrzeganiem prawa, a Nitti ląduje w samochodzie ;D
Może scena troszkę naciągana, jednak patrząc na rozwój postaci głównego bohatera, nie sposób odmówić jej wielkiego znaczenia. Ness z dobrego gliny stał się gliną skutecznym, który nie trzyma się ślepo przepisów, ale wykorzystuje wszystkie swoje auty, bo tylko wtedy może myśleć o skutecznym rozprawieniu się z gangsterami.
Zresztą to przecież cały czas powtarzał mu Malone:
"Oto jak dopadnie pan Capone. On wyciągnie nóż, pan pistolet. On wyśle kogoś z waszych do szpitala, pan wyśle jednego z nich do kostnicy. Tak to się robi w Chicago!"

ocenił(a) film na 5
ed j. rush

Sorka, ale mnie to nie przekonuje. Może zabić strażnika, dwie niewinne osoby, i jeszcze buńczucznie wygarniać Nessowi, że i tak wyjdzie z kicia, a dostaje szajby przez głupie domysły gliniarza :) Nie tak sobie to wyobrażałem. "Człowiek z blizną" nie jest doskonały, także sporo w nim nieścisłości, ale ten film w nim tonie ;) A co do śmierci Malone - to nazbyt komiksowe, nie pasujące do reszty. Napisałem, iż BDP spadł z wysokiego konia - temat genialny, aktorzy wybitni, ale brakło konsekwencji. Ja jestem za bardzo rozbestwiony takimi dziełami, jak Casino, Goodfellas czy Dawno temu w Ameryce, i nie podoba mi się takie upraszczanie. Chcę oglądać przekoloryzowania, to oglądam filmy ze Stalowym Sylwkiem. Kino Gangsterskie rządzi się swoimi prawami.

PS. To tylko moja opinia, szanuję jak najbardziej Twoją ;) Ty ten film ubóstwiasz, mi średnio trawienie przeszło ;) Pozdrawiam.

mmc7

Ja dla odmiany bardzo cenię sobie właśnie konsekwencję i pewien rodzaj odwagi De Palmy. Zrobił film nie typowo gangsterski, raczej w rodzaju opowieści o policjantach i gangsterach, a wszystko przedstawił w formie przygodowo- westernowej. Chyba taka konwencja mi odpowiada- to taka jakby bajka dla dorosłych, gdzie dobro zawsze wygrywa. Wszystko ukazane mniej serio niż w takim "Ojcu Chrzestnym". Nawet muzyka bardziej nadaje się do kolejnej części Indiego Jonesa niż do filmu o Alu Caponie xD
ale ja to lubię ;)

niemniej dziękuję za fajną wymianę zdań, na filmwebie to rzadkość ;)
pozdrawiam!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones