Podczas jazdy konnej na most, czułem się jakbym oglądał western. Coś tu jest nie tak.
Spodziewałem się czegoś poważniejszego
Największe moje rozczarowanie filmowe. Film był fatalny pod każdym względem i też tak się czułem słysząc tą badziewną muzykę Morricone co pasuje do filmu gangsterskiego jak babcine galoty do modelki - fatalne, fatalne fatalne - To ja już wolę spędzić czas na oglądaniu "Anakondy" niż tego badziewia
rozczarowanie to idealne słowo do tego filmu. Siadając do oglądania czekałem na coś coś choć zbliży się poziomem na najsłynniejszych filmów o tematyce gangsterskiej, a film okazał się zupełnie inny niż przypuszczałem. Jednym z niewielu smaczków-moim zdaniem- była rola De Niro, który grał na swoim wysokim poziomie. Szkoda że grał tak mało, był na ekranie ile minut... 10-15? Fajna scena z kijem baseballowym :)