Oczekiwałem poważnego filmu kryminalnego w stylu "Zycie Carlita" czy "Serpico" opowiadającego o śledztwie Eliota Nessa a zamiast tego otrzymałem przygodówkę i to miejscami mocno głupkowatą. Na wyrożnienie zasługują w szczególnosci scena na moście kiedy pierdołowaty ksiągowy zamienia się w bezwględnego zabijakę oraz scena na schodach gdy Costner w przerwach pomiędzy ratowaniem wózka rozwala całą watachę zbirów.
Zawiodło mnie też aktorstwo. Costner jest kompletnie nijaki, De Niro gra na autopilocie a Connery choć stworzył fajną postać zagrał też absolutnie beznadziejną scenę śmierci.