Odświeżyłem sobie na TV4, swoją drogą niezła wersja była z przetłumaczonymi bluzgami. Niezłe, lekkie kino z ery VHS. Kultowe one-linery (jakby szczur pier***ił grejpfruta, ma dupe białą jak lilia), świetna rola Hauera i niezłe lokacje. Choć czasem jest bezsensownie - Ben ściąga kumpli, a potem daje ich zabić, rozbija...

Oglądałem lata temu na video, jak będzie okazja to sobie odświeżę.

Erik Desmond, biolog, który od niedawna pracuje na Alasce popada w konflikt z grupką miejscowych traperów. Niebezpieczna banda za nic ma prawo i regularnie ucieka się do przemocy. Gdy szef grupy Ben Corbett zostaje oskarżony o morderstwo Erik musi przetransportować go do najbliższego miasteczka.

+ całkiem niezła...

Myślałem że dam mu wyższą ocenę ale maximum tego co widziałem na tym filmie wynosi
6/10.
Minusy:
- Główny bohater Eric Desmond (Dylan Walsh) był mało przekonujący
- Film ten jest niestety słabo nakręcony (chwilami to widać), ale nie powiem że źle.
- Scena jak Hauer rzuca toporem stojąc tyłem do jakiegoś gościa...

Podobał mi się. Ubawiłam się jak rzadko kiedy. Lekki, łatwy i przyjemny.

PEACE

nie wiem sam dlaczego oceniam go na 6 w skali 10...po prostu nie wiem

Spodziewalem kina o przezyciu w trudnych warunkach w swiecie natury ale wyszło nudne tanie i nijakie tanie sensacyjne kino.3/10

Tak durnego filmu to jeszcze chyba nie widziałem. film tak niewyobrażalnie nudny że idzie dostać choroby sierocej w trakcie seansu. Aktorzy beznadzieja, jedynie rola Rutgera Hauera zasługuje na uwagę którą i tak zagrał beznadziejne, przez cały film miał taką minę jak by się zastanawiał co on w ogóle robi w tak głupim...